04 sierpnia 2009

DinoZatorland (Zator)

W maju tego roku dowiedziałam się, że niedaleko mego miejsca zamieszkania znajduje się park, w którym zobaczyć można prehistoryczne gady. Postanowiłam zobaczyć to miejsce.

Park znajduje się na terenie położonej w Kotlinie Oświęcimskiej gminy Zator. Dokładną mapę dojazdu do DinoZatorlandu znajdziecie tutaj. Jego otwarcie miało miejsce na początku maja 2009r. Przyjeżdżają tutaj całe rodziny, gdyż każdy znajdzie w parku coś interesującego. Na przybyłych czekają duże parkingi oraz brama wejściowa z kasą.

Po zakupieniu biletów (info o cenach tutaj), wchodzimy na plac zabawy dla najmłodszych. Znajdują się tutaj karuzele, postaci dinozaurów do "ujeżdżania"

oraz piaskownica dla małych archeologów,

w której mogą samodzielnie poszukiwać szkieletów. Dla głodnych i spragnionych jest jadłodajnia.

Największą jednak atrakcją zarówno dla dorosłych jak i dzieci są oczywiście dinozaury. Znajdujemy je idąc ścieżką edukacyjną, wijącą się wśród starych, nawet kilkusetletnich drzew. Przygotowałam dla Was relację ze spaceru wśród tych niesamowitych stworzeń. Nie będę opisywała ich bardzo dokładnie, bo nie o wiedzę encyklopedyczną tu chodzi, a jedynie o zachęcenie poprzez te kilka słów do odwiedzenia tego miejsca.

Przekraczając bramę, która stanowi granicę między naszym, a tym dawnym światem wchodzimy nie tylko w strefę doznań wizualnych, ale także dźwiękowych. Do naszych uszu dochodzą odgłosy dinozaurów. Robią one wrażenie nie tylko na dzieciach. Ścieżka, którą podążamy przenosi nas o setki milionów lat wstecz, gdy ziemię zamieszkiwały różne gatunki dinozaurów.

Pierwszym, który niejako wita nas jest Allozaur, co znaczy Inny jaszczur (dł. 11-12 m, waga 1,5-2 tony).

To jeden z największych i najbardziej przerażających drapieżników. Wymarł 140 mln lat temu. Jego szczęki uzbrojone były w 50 dziesięciocentymetrowej długości zębów. Żywił się średnimi i dużymi zwierzętami.

Za następnym drzewem już czyha kolejny okaz, Spinozaur, czyli Kolczasty jaszczur.

Ten długi na 12-15 metrów i ważący około 3 ton drapieżnik miał na grzbiecie duży jak żagiel grzebień. Rozmiarami i wagą Spinozaura przewyższał jedynie Tyranozaur. Dzięki długim, zakończonym hakowatymi pazurami kończynom mógł poruszać się również na czterech nogach. Po drugiej stronie ścieżki zapoznać się można z przedstawionymi na tablicach informacjami dotyczącymi m.in. dziejów Ziemi.

Kilka kroków dalej czeka już Owiraptor - Złodziej jaj (dł. 2 m, waga 30 kg).

Przypuszczalnie był amatorem jaj dinozaura. Nie posiadał zębów, ale jego szczęki potrafiły rozgryźć bardzo twarde przedmioty. Posiadał na pysku charakterystyczny grzebień.

Kolejny to Szanszanozaur, czyli Jaszczur z Shanshan w Chinach (dł. 1,8-3 m, waga 50-90kg).



Miał dużą głowę, małe oczy, ostre zęby i trzy razy dłuższe od ramion nogi. Był mięsożerny.

Podążamy dalej. Jangczuanozaur, którego nazwa pochodzi od miejsca jego znalezienia, miał 9 m długości i ważył ok. 2 tony.

Był mięsożerny. Posiadał osadzoną na krótkiej szyi dużą głowę, długie, ostre zęby, silne nogi, którymi ranił ofiarę i długi, stanowiący ok. połowy długości ciała, mocno osadzony ogon.

Spore zainteresowanie budził odbiegąjący wyglądem od pozostałych Tanystrof, Jaszczur z długą szyją (dł. 6m, waga 80 kg).

Ogon i szyja stanowiły 75% długości jego ciała. Żył w płytkich wodach, żywiąc się rybami. Gdy wychodził na brzeg zjadał małe gady i insekty. Polując wykorzystywał swoją długą szyję. Złapany za ogon przez wroga, mógł go odrzucić, gdyż po czasie odrastał.

Idąc dalej spotykamy Stegozaura, czyli Zadaszonego jaszczura (dł. 8-9 m, waga 2-3 tony).

Ten duży, równy długością ciała słoniowi z wyprostowaną trąbą i ogonem stwór był "najgłupszym" z całej rodziny dinozaurów, gdyż miał bardzo mały jak na swoje wymiary mózg. Żywił się runem leśnym. Miał kolce na grzbiecie i ogonie.

Idąc drewnianym pomostem, co chwila po jego lewej lub prawej stronie dostrzegamy tablice, zawierajace podstawowe informacje o mijanych dinozaurach.

A oto Iguanodon, co oznacza Ząb legwana (dł. 10m, waga 4-5 ton).

Ten roślinożerca mógł poruszać się zarówno na dwóch jak i na czterech nogach. Przednia część ust była bezzębna, natomiast po bokach w jego paszczy znajdowały się długie prążkowane zęby służące do żucia i miażdżenia. Przednia kończyna posiadała trzy środkowe mocne palce, zakończone pazurami oraz drapieżny piąty palec. Iguanodon był roślinożerny.

Welociraptor, Szybki rabuś (dł. 1,7 m, waga 20-30 kg).

Miał usztywniony ogon, który zginał się tylko u podstawy. Pozwalał prawdopodobnie w utrzymaniu równowagi. Był może był także podporą, gdy poruszał się odbijając tylnymi łapami, podobnie jak kangur. Żywił się małymi zwierzętami.

Nieraz wśród traw trudno dostrzec czające się stwory.

Mnie spodobał się sympatyczny Muszaur, Myszozaur, czyli Mysi gad (dł.3 m, waga 150 kg).

Znany jest tylko na podstawie wykopalisk szkieletów ich młodych, które jednak nie są kompletne. Ciekawostką jest fakt, iż by strawić roślinny pokarm Myszozaur musiał połykać kamienie, które rozcierały jedzenie w żołądku.

Jak widać pogoda dopisała, więc przyjemnie było spacerować wśród zieleni.

Metriakantozaur, Jaszczur o umiarkowanie długich kolcach (dł. 7-8 m, waga ok. 1 tona).

Jego cechą charakterystyczną było przybranie głowy, zdobiące przypuszczalnie tylko samców. Były to dwa zgrubienia kostne przebiegające od czoła do końca pyska. Prawdopodobnie posiadał też grzebień na grzbiecie, który słuzył do regulacji temperatury. Już jego uzębienie mówi nam, że jadał mięso.

Ta zbiorowa scena ataku na dorosłego osobnika także wzbudzała spore zainteresowanie.

Kawałek dalej z chmurną miną prezentuje się Protoceratops, Pierwsze rogate oblicze (dług. 1,8m, waga 150-250 kg).


Posiadał rozmiary współczesnej świni. Był roślinożerny. Jego głowę zdobiły nie tyle rogi, ile raczej niskie wybrzuszenia na głowie, a szyję otaczał niewielki falbaniasty kołnierz. Protoceratops był pierwszym dinozaurem, szczątki jaj którego zostały znalezione i rozpoznane razem z gniazdem, w którym się wykluwały.

A to miejsce było oblegane szczególnie przez dzieci, fotografowane przez rodziców. Mniejsze z nich wchodziły w skorupki, bawiąc się przy tym znakomicie.

Tuż za nimi czekał na zwiedzających Parazaurolof (dł. 12 m, waga 3 tony). Nazwa oznacza: podobny do jaszczurzego grzebienia.

Spożywał liście oraz igliwie. Był to duży, silny i dziobaty dinozaur z okresu późnej Kredy. Uwagę zwraca sporych rozmiarów kościsty wyrostek w kształcie grzebienia, poruszający się od czoła tam i z powrotem.

Trzeba przyznać, że gospodarze tego obiektu zadbali o szczegóły, budując choćby tę ścieżkę i zabezpieczając jej brzegi poręczami. Można bezpiecznie wędrować poprzez ery wyznaczające upływ czasu w dziejach Ziemi.

Spójrzmy teraz na pokaźną sylwetkę Saltazaura, którego nazwa wywodzi się od miejsca znalezienia jego szczątków, czyli Jaszczur z Salta.

Krępa budowa ciała, gruba szyja i dobrze umięśniony ogon. Wygięta szyja pozwalała na sięganie po liście rosnące na gałęziach wysokich drzew, gdyż był roślinożerny. Potrafił też, gdy zaszła taka potrzeba stawac na tylnych kończynach. Jego obronę stanowił ogon, którym odganiał atakujące go drapieżniki.

A oto Omeizaur, czyli Jaszczur z Omei (dł. 10-15,2m, waga 35 ton).

Dzięki bardzo długiej szyi nie miał problemów ze zdobywaniem pożywienia, którego dzienna porcja wynosiła kilka ton. Jak jego poprzednik także posiadał "obronny" ogon, zakończony maczugą, wielkości piłki futbolowej. Charakteryzowały go nisko osadzone nozdrza umiejscowione na końcu pyska. Poruszanie tą długą szyją nie sprawiało mu problemów, gdyż wykorzystywał przy tym zasadę dźwigni.

To pierwsza część mojej relacji z wycieczki do Parku Dinozaurów w Zatorze. Następna niebawem...

02 sierpnia 2009

05 czerwca 2009

Międzynarodowa Wystawa Kwiatów "Silesia Flora 2009" (Tychy)

Z pewnością nieraz już wspominałam, że bardzo lubię kwiaty, toteż cieszę się za każdym razem, gdy mogę oglądać je w ich naturalnym środowisku. Nie zawsze jest to możliwe, więc korzystam z każdej nadarzającej się okazji, by cieszyć swe zmysły ich pięknem.

Silesia Flora 2009

Już po raz trzeci na terenie Śląskiej Giełdy Kwiatowej odbyła się Międzynarodowa Wystawa Florystyczna. To jedna z największych imprez tego typu w Europie. Zjeżdżają na nią ludzie zawodowo zajmujący się kwiatami oraz wszyscy, którzy kwiaty lubią i podziwiają sztukę ich układania w niezwykłe kompozycje. Pierwsze trzy dni maja to przede wszystkim wystawa, na której swój kunszt w tej dziedzinie prezentują wystawcy m.in. z Polski, Holandii, Danii, Niemiec, Włoch i Węgier. W tym roku było ich trzydziestu trzech. Dużym zainteresowaniem cieszą się warsztaty florystyczne. Pomyślano również o dzieciach, które miały okazję wziąć udział w konkursie ukladania kwiatów.

W tym roku podobnie jak i w ubiegłym, 3 maja tyszanie przeszli "prowadzeni" przez pięknie udekorowane kwiatami samochody z Rynku na tereny wystawowe, gdzie na przygotowanej wcześniej scenie odbyła się muzyczna część "święta kwiatów".

Parada KwiatówParada Kwiatów 01

Dla zgromadzonych wystąpili m.in Mika Urbaniak oraz grupa Fanfara Kalashnikov. Organizatorzy zadbali nie tylko o doznania estetyczne, czy kulturalne ale również gastronomiczne.

Mnie spotkała bardzo miła niespodzianka, gdyż zostałam zaproszona do zwiedzenia pawilonu wystawowego jako gość organizatora.

Teraz słów kilka o samej wystawie. Wchodząc na jej teren znalazłam się jakby w innym świecie. Dokoła piękne kolorowe kwiaty, w wielu odmianach, których zapach zmieniał się w zależności od miejsca, w którym akurat się znajdowałam. Najintensywniej pachniały lilie i frezje. Ale zacznijmy od początku. Wchodzących witała okazała wiklinowa brama, w którą wplecione były kwiaty gloriozy i anturium.

Przed nią dostrzec można było śliczne kompozycje w kolorze żółto-niebieskim, w skład których wchodziły tulipany, gerbery, róże i irysy.

Spacerując alejką, spoglądałam raz w prawo, raz w lewo, by przyjrzeć się wszystkim okazom. Wystawcy starali się wyeksponować kwiaty na wiele różnych sposobów. Układali je dobierając kolorami, gatunkami, czy też miejscem występowania jak to miało miejsce w przypadku sukulentów, czyli roślin przystosowanych do niedoboru wody w środowisku.

Teraz może kilka przykładów kompozycji, które szczególnie zwróciły moją uwagę.

Sporo czasu spędziłam przy stoisku prezentującym odmiany królowej kwiatów, róży. Taka ilość tak pięknych kwiatów w jednym miejscu robiły wrażenie na odwiedzających wystawę.

Zachwyciły mnie także niewiele ustępujące w urodzie różom, storczyki - majestatyczne, dostojne i eleganckie kwiaty, występujące w wielu odmianach kolorystycznych.

Uwagę zwiedzających wystawę przyciągało szczególne krzesło. Zresztą spójrzcie sami...

W tym roku miałam wystarczająco dużo czasu, by dokładniej przyjrzeć się kwiatom z bliska. Patrząc na nie z pewnej odległości, wiele szczegółów ich budowy nam umyka, więc czasem warto spojrzeć na nie nieco inaczej niż zazwyczaj.

Nieczęsto można spotkać taką ilość kwiatów w jednym miejscu. Większość zwiedzających korzystała z aparatów fotograficznych, utrwalając co ciekawsze okazy.

W centrum hali wystawowej znalazły swoje miejsce bardzo interesujące drzewka bonsai. Prezentowana sosna miała ponad 200 lat, a jałowiec japoński - 120 lat.

Można było zobaczyć też klon, las miniaturowych modrzewi i inne cuda tej japońskiej sztuki.

Ustawiono je wokół dwóch małych stawów rozdzielonych malowniczym mostkiem.

Dłuższą chwilę spędziłam przy frezjach, które stanowiły jakby koronę pięknie pachnącego drzewka. Na tle czarni samochodu prezentowały pełną paletę swych kolorów.

Intensywnością zapachu i finezją kształtu nie ustępowały im lilie. Ten delikatny i wrażliwy kwiat symbolizuje chwałę i królewski majestat. Jednocześnie jest oznaką niewinności i czystości. Lilia stanowi popularny wzór heraldyczny. Na wystawie wystąpiła m.in. w towarzystwie goździków i mieczyków.

Oprócz róż w jednolitej grupie pokazane zostały także kwiaty anturium. Ich kształt sprawia, że są bardzo dekoracyjne i pięknie prezentują się bez żadnych dodatków.

Sporo osób skorzystało z możliwości zakupu bardzo atrakcyjnych gotowych kompozycji, które umieszczone były w szklanych naczyniach o różnych kształtach.

Zaciekawiona dokąd prowadzi ozdobiona kwiatami (a jakże!) i rzeźbami ogrodowymi dróżka, podążyłam nią

i dobrze zrobiłam, gdyż zaprowadziła mnie ona do drugiej, nieco mniejszej, ale równie interesującej ekspozycji. Oto co tam ujrzałam:

Niejako na zakończenie tego jakże przyjemnego spaceru po tym przepięknym baśniowym ogrodzie udałam się w kierunku plenerowej części wystawy. Prowadził do niej szpaler kolorowych bukietów umieszczonych w wytwornych, ozdobnych wazonach.

Tutaj brylowały obficie kwitnące rododendrony i azalie.

Można było także zobaczyć jak prezentują się w ich otoczeniu inne drzewka i krzewy ogrodowe.

Mam wrażenie, że każdy z elementów tego jakże barwnego, pachnącego, zapadającego w pamięć miejsca został wyeksponowany w najlepszy dla siebie sposób. Wielkie brawa dla "reżysera" tego jedynego w swoim rodzaju kwiatowego widowiska.

Mam nadzieję, że dzięki takiej imprezie jak Silesia Flora Tychy postrzegane będą nie tylko jako stolica motoryzacji i piwa, ale także kwiatów.

Szkoda, że to po raz trzeci obchodzone w moim rodzinnym mieście święto kwiatów trwa tylko trzy dni, ale już cieszę się na następne, które jeśli wierzyć zapowiedziom, ma odbyć się nieopodal, bo na terenie Parku Browarnianego, który w ciągu najbliższego roku dzięki nowemu właścicielowi ma zmienić swoje oblicze. Tak więc w imieniu swoim, jak i z pewnością organizatorów już dziś zapraszam wszystkich miłośników kwiatów na wystawę "Silesia Flora 2010".

Zdjęcia Parady Kwiatów pochodzi ze strony: http://www.cyberfoto.pl/inne-tematy-zdjec/92372-silesia-flora-w-tychach-parada-kwiatow.htm