19 stycznia 2009

Szczyrk - Sanktuarium na Górce

W ostatni weekend sierpnia jadąc do Wisły, zatrzymałam się w Szczyrku, by zajrzeć do Sanktuarium na Górce. Do tej pory dwukrotnie zdarzyło mi się odwiedzić to ciekawe miejsce. Tytułem wstępu pozwolę sobie napisać kilka słów o jego historii.

Z udokumentowanego źródła wiadomo, że od 25 lipca 1894 r. w miejscu, gdzie obecnie stoi kościół, dwunastoletniej wówczas Juliannie Pezda i jej dwom koleżankom zaczęła ukazywać się Najświętsza Matka, przekazując jej swoje oczekiwania w stosunku do wiernych. A oto niektóre z nich: odmawianie modlitwy Anioł Pański oraz budowa kaplicy, później klasztoru, w których odprawiane byłyby msze święte. Zapowiedziała, że niebawem w tym miejscu wytryśnie źródełko, którego woda będzie posiadała cudowną moc. Poleciła również, by nadać temu miejscu nazwę Górka. Tak też się stało. Gdy wieść o tych "widzeniach" rozniosła się po bliższej i dalszej okolicy Górkę zaczęły nawiedzać bardzo liczne pielgrzymki. Jeszcze w tym samym roku przy buku, na którego tle ukazywała się Maryja stanęła drewniana kaplica, którą wyposażali stopniowo przybywający tu pielgrzymi. Wtedy też zaczęły pojawić się wiadomości o cudownej mocy tego miejsca. W 1912 r. rozpoczęto budowę kaplicy murowanej. Wobec ciągle rosnącej liczby przybywających tu pątników w latach 1948-1953 wybudowano kościół, który stoi do dziś. Po pierwszej wojnie światowej pieczę nad tym ośrodkiem kultu maryjnego przejęli Księża Salezjanie. Po drugiej wojnie światowej rozpoczęli oni budowę domu zakonnego oraz ośrodka wypoczynku dla dzieci i młodzieży z całej Polski. Godność Sanktuarium kościół Matki Bożej Królowej Polski uzyskał w setną rocznicę objawień, 3 maja 1994 r. Wnętrze Kościoła wykonane jest całkowicie z drewna. W ołtarzu głównym umieszczono obraz Matki Bożej, namalowany zgodnie ze wskazówkami dziewczynek, które ją widziały. Sanktuarium to oprócz kościoła także stojąca tuż przy nim Kaplica Objawienia z fragmentem wymienionego wcześniej buka oraz znajdująca się nieco dalej Grota Matki Bożej i "cudowne źródełko".

Teren Sanktuarium to oaza ciszy i spokoju. Jego położenie na południowym stoku Magury sprawia, iż roztacza się stąd rozległy widok na Skrzyczne. Można przysiąść na jednej z licznych ławeczek i ciesząc oczy pięknem natury odpocząć. Zaraz po przybyciu na Górkę swe kroki skierowałam do kościoła, ale niestety nie mogłam go dokładnie obejrzeć, a tym bardziej sfotografować, gdyż akurat rozpoczynała się uroczysta msza ślubna, w której swoje miejsce miała i regionalna kapela.

Z tego też powodu zamieszczę jedynie zdjęcia kościoła z zewnątrz.

Nad wejściem widoczna jest postać św. Jana Bosko, założyciela Zgromadzenia Salezjan, który przedstawiany jest m.in. jako postać prowadząca dwóch uśmiechniętych chłopców, gdyż jest on patronem młodzieży, uczniów, studentów...

Stojąc przed Kaplicą Objawienia zastanawiałam się, jak wyglądało to miejsce sto lat temu, gdy rozpoczęła się jego historia.Ten fragment buka ma już ponad 100 lat i jest niemym świadkiem tych wydarzeń...

Zbliżając się do Groty Matki Bożej, już z daleka dostrzegłam otaczające ją kwiaty. Prowadzi do niej otoczona zielenią alejka, którą rozświetlają stojące wzdłuż latarenki.

Byłam sama. Panującą tu ciszę mącił jedynie szum wiatru w gałęziach stojących dokoła drzew. Postać Matki Bożej góruje nad stojącymi u jej stóp bukietami kwiatów.

Usytuowanie groty stwarza warunki do wyciszenia i kontemplacji.

Pielgrzymi pozostawiają tu ślady swojej bytności, w postaci m.in. kwiatów i różańców.

Źródełko jest bardzo niepozorne. Nie omieszkałam spróbować tej wody. Ciekawa jestem, czy ktoś w sposób jednoznaczny doświadczył jej cudownych właściwości.

Gdy wracałam na placyk przykościelny, zza chmur wyjrzało słońce, przydając urody rosnącym tu kwiatom.

To specyficzne miejsce, z pewnością warte, by je odwiedzić.

Więcej na ten temat można przeczytać tutaj.

12 stycznia 2009

Pszczyna raz jeszcze...

Pszczyna, a ściślej mówiąc otoczenie zamku to dla mnie jedno z miejsc, które odwiedzam o różnych porach roku. Każda z nich ukazuje mi tę piękną budowlę i rozciągający się wokół niej park w innych barwach. Wcześniej pokazałam w jednym z postów Pszczynę "zimową", natomiast dziś chcę byście ujrzeli ją w szacie jesiennej - w całej palecie odcieni złota i purpury.

W jedną z październikowych niedziel, korzystając z pięknej pogody, wybrałam się do Pszczyny. Nie zważając na fakt, iż czeka mnie trudne zadanie oczywiście zabrałam z sobą aparat fotograficzny. Rzeczywiście moje przewidywania okazały się jak najbardziej trafne. Już ilość samochodów na parkingu utwierdziła mnie w przekonaniu, że nie tylko ja postanowiłam spędzić to jesienne popołudnie akurat w tym miejscu. W miarę zbliżania się do rynku, a później parku, ilość spacerowiczów szybko rosła. Niestety, musiałam się z tym pogodzić i potraktować to jako nie lada wyzwanie. Chcąc sfotografować ratusz, uniosłam nieco obiektyw aparatu i oto co zobaczyłam.




Geneza tego neorenesansowego budynku,należącego do najstarszych w mieście sięga I poł. XVII w., gdyż jego parter powstał ok. 1658 r. Znajduje się on w północnej części pszczyńskiego rynku. W 1716 r. został wykupiony przez miasto od Anny Marii za "jedenaścieset reńskich", z przeznaczeniem na ratusz. Od tego czasu został kilka razy przebudowany. W 1738 r. budynek "otrzymał" małą wieżę, w której umieszczono zegar. Dobudowane 1761 r. drugie piętro uczyniło ratusz o wiele okazalszym, a gruntowna przebudowa mająca miejsce już w 1931 r. nadała budowli neorenesansowy styl. Niestety nowoczesność zawitała i tutaj, gdy to stary zegar musiał ustąpić miejsca nowemu, elektronicznemu, sterowanemu drogą radiową.

Dziś ratusz nadal pełni swą zaszczytną funkcję siedziby władz miejskich Pszczyny. Zgodnie z tradycją powiewa nad nim flaga miejska, a codziennie w samo południe rozlega się hejnał miejski, którego motywem przewodnim jest miejscowa pieśń ludowa. Więcej na ten temat znajdziesz tutaj.

Sam rynek również warto zobaczyć(by zobaczyć mapę kliknij tutaj). Stara część miasta zachowała średniowieczny układ przestrzenny, którego centrum stanowi właśnie rozległy rynek. W pełni zgadzam się z opinią, że jest on jednym z największych i najładniejszych w południowej Polsce. Uwagę przyciągają starannie odrestaurowane kamieniczki z XVIII i XIX w. Przyjemnie przysiąść tutaj na jednej z wielu ławeczek. Za dnia pogrzać się w słoneczku, a wieczorem umówić się na romantyczne spotkanie w nastrojowym świetle stylowych latarni.

Zimą w kierunku rynku podążają amatorzy lodowej tafli, by pojeździć na pojawiającym się tu już od kilku lat na początku grudnia lodowisku.

Jednak ja udałam się w kierunku parku, by po raz nie zliczę już który, poddać się jego nieodpartemu urokowi. Każdy, kto lubi spacery z aparatem fotograficznym musi uzbroić się w sporą dawkę cierpliwości, by ze spokojem czekać na odpowiednie ujęcie, gdyż nie zawsze spacerowicze potrafią uszanować prośbę o niewchodzenie przez chwil kilka w kadr. Muszę przyznać, że cierpliwość nie jest moją mocną stroną ;-) , jednak bardzo staram się nie ulegać emocjom chwili.

Tym razem swój spacer rozpoczęłam od zamku, który w wyniku prac renowacyjnych bardzo zyskał, zresztą zobaczcie sami...

Każdy element został pieczołowicie odnowiony i stanowi integralną część zamku i jego otoczenia jako całości.

Z ciekawością i podziwem przyglądałam się elewacji i tarasom, na których odnowiono nawierzchnię, mur oporowy, kamienną balustradę oraz schody.

Świeżość przywrócono żeliwnym rzeźbom lwów, wazom i latarniom.



Dzięki renowacji ujednolicony został charakter zamkowych wnętrz z wizerunkiem zewnętrznym budowli. Przechadzający się wokół zamku zwracali uwagę na specyficzną skarbonkę, która pojawiła się przed strażnikami, strzegącymi zamku od strony zachodniej.

Szczególnie malowniczo prezentowała się zieleń rosnąca w pobliżu licznych stawów.

Tej jesienną kompozycję wdzięcznie uzupełniały rozsiane tu i ówdzie mostki.

Szczególnie tłoczno i gwarno było w miejscach, w których dzieciaki mogły karmić podpływające kaczki.

Stojąc na przeciwległym brzegu stawu, obserwowałam odbicie zamku w spokojnym lustrze wody. Ta okazała budowla widoczna jest prawie z każdego zakątka parku. Nieraz widzimy ją w naturalnej ramie zieleni.

Na terenie parku występuje wiele gatunków roślin. Porą roku, która najpełniej eksponuje ich piękno jest oczywiście wiosna, kiedy kwitną tak licznie występujące tu m.in. rododendrony i azalie. Jesień charakteryzuje się nieco odmienną kolorystyką. co w pełni widać na poniższych zdjęciach.

Na terenie parku, jeśli pogoda dopisuje, można spotkać nieraz i kilka par nowożeńców jednocześnie wraz z towarzyszącymi im fotografami. Ten naturalny plener stanowi wspaniałe tło dla zdjęć ślubnych, które utrwalają ten tak ważny w życiu każdego człowieka dzień i stanowią jego pamiątkę na wiele, wiele lat.

Jak zauważyłam, nie brakowało chętnych na przejażdżkę takim oto stylowym pojazdem. Co chwilę miarowy stukot końskich kopyt był sygnałem, że należy ustąpić mu miejsca.

Niełatwo było znaleźć taką pustą ławeczkę.

Promienie chylącego się ku zachodowi słonka sprawiały, że cienie drzew na leżących pod nimi rudawych liściach były coraz dłuższe.

Zamkowy park opuszczałam z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony smuteczek, że trzeba już wracać, a z drugiej zadowolenie z udanej sesji fotograficznej. Mam nadzieję, że wkrótce znów tu zawitam z moim aparatem, by zobaczyć jak prezentuje się park porą zimową, czego nie omieszkam i tutaj pokazać.