20 grudnia 2007

Magia Świąt Bożego Narodzenia


Jako, że zbliżają się święta, które niosą z sobą wiele ciepła, radości i magicznego nastroju postanowiłam napisać kilka słów właśnie na ten temat. Mam nadzieję, że czytając o zwyczajach i obrzędach związanych z Bożym Narodzeniem poczujecie, że jest już tuż, tuż ..., a może i dowiecie się czegoś, na co do tej pory nie zwracaliście uwagi.
Boże Narodzenie to chrześcijańskie święto, obchodzone na pamiątkę narodzin Chrystusa w Betlejem. Cztery tygodnie poprzedzające to święto, to tzw. adwent, czyli czas oczekiwania. Jest to przypomnienie długiego okresu tysięcy lat, podczas których ludzie oczekiwali Odkupiciela, a jednocześnie przygotowanie się do świąt. W Polsce w czasie adwentu odprawiane są msze święte ku czci matki Jezusa, Maryi, tzw. roraty. Odprawia się je zazwyczaj bardzo wczesnym rankiem. Zgodnie ze zwyczajem idące na roraty dzieci niosą zapalone lampiony, które kiedyś miały znaczenie bardziej praktyczne niż dziś, gdyż oświetlały drogę. Adwent to również czas wewnętrznego wyciszenia, toteż katolicy nie uczestniczą w tym czasie w żadnych zabawach.
Gdy kończy się adwent, nadchodzi Wigilia (od łac.vigiliare - czuwać). Jest to dzień przed Bożym Narodzeniem. Kiedyś dopiero wtedy w domach pojawiała się choinka. Teraz już znacznie wcześniej strojne drzewka stawiane są w centrach handlowych, jak też w różnych miejscach miast. Nie uważam, że to jest dobry pomysł, ale to tylko moje zdanie na ten temat. Zwyczaj ubierania choinki przejęliśmy z Niemiec na przełomie XVIII i XIXw., zaś sama tradycja wywodzi się z VIIIw., gdy to św. Bonifacy kazał ściąć olbrzymi dąb, któremu cześć oddawali pogańscy Frankowie. Drzewo upadając, połamało wszystkie pobliskie drzewa. Ocalała jedynie mała sosenka. Święty przyjął to za znak, by młode zielone drzewko stało się symbolem Chrystusa i chrześcijaństwa. Odtąd świąteczna choinka symbolizuje nadzieję, długowieczność i moc, chroniącą przed złem. Nie bez znaczenia są zawieszane na niej ozdoby. Pamiętam, że w moim rodzinnym domu na pachnącym drzewku pojawiały się orzechy, jabłka, słodycze, a przede wszystkim z sentymentem wspominam nastrojowe światło świec, umocowanych na gałązkach choinki. Ale wracajmy do symboliki ozdób.


Lampki lub świece to przypomnienie o przyjściu na świat światłości, czyli Jezusa. Są symbolem ogniska domowego.
Gwiazda na wierzchołku to pamiątka gwiazdy betlejemskiej, a dzwonki to dobre nowiny i radość w rodzinie. Łańcuch jest symbolem węża kusiciela, ale też więzi rodzinnych. Jabłko wg dawnych wierzeń chroniło przed chorobami i pomagało w sprawach miłosnych. Jest symbolem wieczności, nieśmiertelności i mądrości. Orzechy miały zapewnić dobrobyt i energię życiową, natomiast aniołek był utożsamiany z opiekunem domu. Obecne choinki chyba znacznie odbiegają wyglądem od tych dawnych. Pojawiają sie na nich bombki o kształcie np. instrumentów muzycznych, kwiatów, bałwanków, czy też zwierząt, jednak, gdy odwiedzam rodziców ostrożnie biorę do ręki te "stare", przykurzone ozdoby, bo one przypominają mi te wszystkie nasze wspólne, szczęśliwe wigilie, moją siostrę, babcię Cecylię ...
Wigilia Bożego Narodzenia jest dniem szczególnym, w którym zapomina się o krzywdach, żalach, wybacza się błędy, wynikające z ułomności istoty ludzkiej. W tym dniu nie powinne mieć miejsca kłótnie, spory. Panujący na Śląsku zwyczaj, aby dzień Wigilii od samego rana być serdecznym, pracowitym i pogodnym związany był z przekonaniem, iż: Jaka Wigilia, taki cały rok. W tym dniu ludzie starają się zachować pewne zwyczaje. Obrzędy religijne mieszają się tutaj ze świeckimi. W rodzinach katolickich od rana obowiązuje post, tzn. nie spożywa się żadnych potraw mięsnych. Stół wigilijny nakrywa się śnieżnobiałym obrusem, pod który kiedyś wkładano siano, na pamiątkę tego, na którym przyszedł na świat Jezus. Na stole stawia się krzyż, białe świece oraz kładzie Pismo Święte i opłatek. Do uroczystej kolacji zwykło się zasiadać tuż po pojawieniu się na niebie pierwszej gwiazdki, na pamiątkę tej, która prowadziła Trzech Króli i pasterzy do betlejemskiej stajenki. Rozpoczynał ją zazwyczaj pan domu modlitwą, czytaniem fragmentu Ewangelii wg św. Mateusza lub Łukasza dotyczącego narodzin Jezusa i to on pierwszy podawał opłatek, by cała rodzina mogła złożyć sobie życzenia, odłamując po kawałku.
Jego nazwa pochodzi z łac. oblatum, czyli dar ofiary.Jest to bardzo wzruszający i uroczysty moment, gdyż opłatek jest symbolem zgody i pojednania. Ten kawałeczek mistycznego chleba anielskiego, jak nazywany jest opłatek, to tak naprawdę pierwszy pokarm wigilijnej wieczerzy. Jest to ten sam, którego używa się w misteriach kościelnych. Piecze się go ze starannie przesianej mąki pszennej z dodatkiem czystej wody (bez drożdży). To symbol chleba, którym dzielono się od najdawniejszych czasów na znak braterstwa i jedności. Oprócz opłatka białego piecze się także kolorowe, przeznaczone dla zwierząt domowych i bydła.Te cieniutkie płatki chleba pszennego dotarły do Polski w XVw.
Choć tradycja łamania się opłatkiem pochodzi z pierwszych wieków chrześcijaństwa, obecnie jest to zwyczaj prawie wyłącznie polski, spotykany na Litwie, Ukrainie i we Włoszech.
Gdy już wszyscy złożą sobie życzenia można zasiąść do stołu, na którym zależnie od regionu pojawiają się różne potrawy. Nie powinno się wstawać od stołu w trakcie posiłku (oprócz osoby podającej do stołu), gdyż to źle wróży na przyszły rok. Każdej potrawy należy spróbować, by nie zabrakło jej nam w roku następnym. Liczba osób przy stole winna być parzysta, natomiast liczba potraw - nieparzysta. Tradycja nakazuje, by znalazło się jedno dodatkowe nakrycie dla niespodziewanego gościa lub też osoby, która w tym roku odeszła. Tego wieczoru nikt nie powinien być samotny, gdyż jest to czas radości.
Podczas wieczerzy wigilijnej wszyscy zachowują powagę. Uroczysty nastrój podkreślają palące się świece, czy też dźwięki kolędy. Nieraz potrawy świąteczne spożywane są w ciszy. Pamiętam, że będąc dzieckiem bardzo niecierpliwiłam się, patrząc na rodziców, którzy wręcz celebrowali te chwile przy wigilijnym stole. Razem z siostrą nie mogłyśmy doczekać się, aż wolno nam będzie wstać od stołu i zajrzeć pod choinkę. To oni nauczyli nas czerpać radość z dawania, czynienia dobra i dzielenia się ...
I choć od tej pory minęło już trochę czasu, siedząc przy wigilii, też zerkam pod choinkę. A tak przy okazji prezentów, dziwię sie, gdy czytam lub słyszę, że przynosi je Mikołaj. Przecież on ma swoje święto 6 grudnia, prawda? Ja dorastałam w przekonaniu, że wszystko, co znajdowałam pod świątecznym drzewkiem 24 grudnia, zostawiało tam nowo narodzone Dzieciątko.
W polskiej tradycji w zależności od regionu prezenty przynosi oprócz wspomnianego Mikołaja, aniołek lub Gwiazdor.
Są prezenty, które na długo pozostają w naszej pamięci. Dla mnie właśnie takim była gitara. Czekałam na nią dwa lata i w końcu, gdy znalazłam duże pudło pod choinką byłam bardzo uradowana. Rodzina musiała potem dzielnie znosić moje próby ujarzmienia tego instrumentu.
Jak nakazuje tradycja, druga część wigilijnego wieczoru przeznaczona jest dla wspólnego śpiewania kolęd. Myślę, że każdy ma swoją ulubioną. Dla mnie najpiękniejsza kolęda to "Cicha noc". Jej słowa i melodia są bardzo uroczyste i świetnie oddają nastrój tego wyjątkowego wieczoru. Swoją drogą ciekawa jestem ilu z Was zna słowa więcej niż jednej zwrotki najpopularniejszych kolęd polskich.
Ukoronowaniem tego wieczoru jest Pasterka. Ta uroczysta msza św. odprawiana jest o północy z 24 na 25 grudnia na pamiątkę wędrówki pasterzy do Betlejem, którzy zdążali tam, by powitać nowo narodzonego Jezusa. Rozpoczyna się w ciemności. Dopiero, gdy zegar na wieży wybija północ zapalają się wszystkie światła, a w świątyni rozlega się wesołe "Gloria".
W czasie świąt Bożego Narodzenia obok choinki stawia się w polskich domach szopkę, która symbolizuje stajenkę betlejemską. Tradycja budowy szopek wywodzi się z Włoch, a jej twórcą był święty Franciszek z Asyżu. Największą sławą w Polsce i na świecie cieszą się szopki krakowskie.
Co roku w pierwszy czwartek grudnia pod pomnik A. Mickiewicza, niedaleko Kościoła Mariackiego, przybywają twórcy szopek, by zaprezentować swoje dzieła, nad którymi trudzili się przez cały rok. Następnie można je oglądać w Muzeum Historycznym Miasta Krakowa, które jest organizatorem corocznych konkursów na najpiękniejszą szopkę. Pierwszy raz miałam okazję podziwiać krakowskie szopki jako mała dziewczynka. Myślę, że już wtedy narodziła się moja fascynacja Krakowem, do której przyczynił się widok kolorowych makiet ustawionych wokół pomnika naszego wieszcza.
Pierwszy dzień świąt zazwyczaj spędza się w gronie rodzinnym. Jest to czas odpoczynku, śpiewania kolęd. Natomiast drugi dzień przeznaczony jest na odwiedziny u krewnych i znajomych.
Na święta Bożego Narodzenia czekamy cały rok, ale nie zawsze i nie dla wszystkich są one wesołe, radosne. Pomyślmy w tym dniu o tych, którzy samotnie zasiądą do wigilii, o tych, którzy cierpią niedostatek i o tych, którzy płaczą po stracie kogoś bliskiego. W życiu tak już jest, że jeden się weseli, a drugi płacze. Jeśli możemy, zaprośmy do siebie kogoś, kto nie powinien być sam w taki dzień. W ten sposób sprawimy, że magia tego jedynego w swoim rodzaju wieczoru zawita do naszych serc niosąc im pokój i ciepło. Łamiąc się opłatkiem patrzmy sobie w oczy i bądźmy szczerzy w swych życzeniach, tylko wtedy będą one miały moc spełnienia. Pielęgnujmy w sobie ten płomień miłości, nie pozwólmy mu zgasnąć. Dzielmy się nim jak chlebem ...
Życzę Wam spokojnych i prawdziwie radosnych świąt spędzonych wśród życzliwych sobie ludzi, przy pachnącym lasem drzewku i melodii pięknych kolęd ...

04 grudnia 2007

Pszczyna, zamek

W podtytule tego bloga zapraszam Was w moje "magiczne miejsca". Takimi właśnie są m.in. zamki, pałace i malownicze ruiny. Jako, że lubię podróże, te bliższe i te dalsze, więc gdy tylko mam okazję, tak planuję ich trasę, by móc nacieszyć oczy harmonią kształtu, kunsztem budowniczych, poczuć delikatny powiew czasów, gdy budowle te przeżywały swoją "młodość". Zastanawiam się, co pokazać w pierwszej kolejności. Może Pszczynę?
Nazywana jest perłą Górnego Śląska. Leży na południu województwa, otoczona lasami, nad rzeką Pszczynką. Posiada wspaniałe walory turystyczne i rekreacyjne. Jej uroda i bogata historia sięgająca początków Polski, Piastów sprawiają, że o każdej porze roku można tu spotkać ludzi, spacerujących uliczkami pszczyńskiej Starówki, która zachowała średniowieczny układ przestrzenny. Historia miasta sięga I poł. XIII w. (już wtedy prawdopodobnie posiadała prawa miejskie), natomiast pierwszy zamek powstał tutaj już w wieku XII.

Ilekroć dane mi jest odwiedzić Pszczynę, swe kroki kieruję najpierw w stronę rynku. Siadam na ławeczce, spoglądam na pięknie odnowione XVIII wieczne kamieniczki. Czasem przyglądam się mijającym mnie ludziom, próbując odgadnąć, jakie niosą z sobą emocje. Wiele można wyczytać z twarzy: złość, gniew, radość, smutek ...
Między średniowiecznym rynkiem, a dużym parkiem w stylu angielskim leży największa chyba atrakcja Pszczyny, sześciowiekowy zamek książęcy. Został zbudowany w drugiej połowie XIV w., ale potem jeszcze wielokrotnie go przebudowywano. Kolejnymi jego właścicielami byli: książęta cieszyńscy, węgierski magnat Aleksy Turzo (za jego panowania Pszczyna uzyskała status Wolnego Państwa Stanowego), książeta opawscy z czeskiej dynastii Przemyślidów, ród Promnitzów (dwa stulecia). W 1548 r. Pszczynę kupił biskup wrocławski Baltazar Promnitz i uczynił ją majoratem. Następnie do poł. XIXw. panował tu ród Anhaltów. Ostatni jego przedstawiciel, książę Henryk przekazał ziemię pszczyńską swemu siostrzeńcowi, Janowi Henrykowi XV, który pochodził z jednego z najbogatszych w Rzeszy Niemieckiej rodu Hochbergów. Podczas I wojny światowej przez dwa lata zamek był główną kwaterą wschodnich wojsk cesarza Wilhelma II. To tutaj 5 listopada 1916r. podpisano deklarację o utworzeniu zależnego od Niemiec Królestwa Polski. Po wojnie Hochbergowie chcieli uniknąć włączenia ich posiadłości do Polski. Podczas I Powstania Śląskiego w zamkowych piwnicach mieściło się więzienie dla powstańców, a Jan Henryk XV, ówczesny właściciel ziemi pszczyńskiej sam utworzył i wyposażył oddział do walk z nimi. Jednak w wyniku plebiscytu narodowościowego, Pszczyna znalazła się w granicach Polski. Miasto odwiedził wtedy marszałek J. Piłsudski. Podczas II wojny światowej miasto nie poniosło większych strat, jego zabytki ocalały. Armia Czerwona wkroczyła w jego granice 10 lutego 1945r, a w zamku umieszczono szpital, co nie miało negatywnego wpływu na budynek, ani też na jego wyposażenie.
Już 9 maja 1946r. zamek został częściowo udostępniony do zwiedzania. Stopniowo poszerzano ekspozycję. Do dziś zachowało się 80% oryginalnego wyposażenia wnętrz z przeł. XIX/XXw. Takich zamków - muzeów, prezentujących tak bogate wyposażenie w naszej części Europy jest niewiele, co docenione zostało przez organizację Europa Nostra, zajmującą się ochroną europejskiego dziedzictwa kulturowego i środowiska naturalnego.