27 października 2007

Tychy - zielone miasto ...



Od XVII w. Tychy były jedną z najzamożniejszych wsi Ziemi Pszczyńskiej. Warto odnotować, że od 1629r. zaczęto warzyć piwo w Browarze Książęcym, który istnieje do dziś, jednak w jakże nowoczesnej formie. W 1870 powstała pierwsza linia kolejowa łącząca Tychy z Katowicami.
Prawa miejskie Tychy otrzymały w 1934r. W latach 50-tych ruszyła rozbudowa miasta, które stać się miało "sypialnią" dla aglomeracji górnośląskiej. Zaczęły powstawać kolejne osiedla, którym nadawano nazwy imion żeńskich, wg kolejnych liter alfabetu np. A - osiedla Anna, B - osiedle Barbara, C - osiedle Celina itp. Ułatwieniem dla mieszkańców, a zwłaszcza dla przyjezdnych jest zasada, że nazwy ulic rozpoczynają się na tę samą literę co osiedle, na terenie którego się znajdują. Na komunikację też nie można narzekać. Po bezpiecznych dzięki wybudowanym w newralgicznych punktach miasta rondom kursują autobusy wspomagane przez pięć linii trolejbusowych. Popularne "trajtki" cieszą się wielką sympatią tyszan.
Obecnie Tychy są jednym z większych miast województwa śląskiego. Dba się tutaj o ochronę środowiska i tereny zielone, które stanowią atut tego miejsca, otoczonego od południa, wschodu i zachodu lasami będącymi pozostałością dawnej Puszczy Pszczyńskiej. Znajdujące się tu parki powstały częściowo na terenie dawnych naturalnych zagajników i stawów.
Jednym z nich jest Park Północny. Początkowo w otoczeniu stawów rósł tu zagajnik. Dosadzono drzew, krzewów, a jak wygląda tu teraz można przekonać się, spacerując m.in. piękną aleją dębów, rosnących na rozdzielającej stawy grobli. Jest to ulubione miejsce spacerów tyszan o każdej porze roku. Wiosną, drzewa pokrywają się świeżą zielenią, a kwitnące zawilce tworzą biały kobierzec. Uwagę przyciągają łączące się w pary majestatyczne łabędzie. Ludzie przechadzają się krętymi alejkami, trzymając się za ręce, spoglądając na siebie z uśmiechem. Świergot ptactwa oznajmia radość z budzącego się po zimowym śnie życia, a wieczorny rechot żab zapowiada piękną pogodę. Latem na placu zabaw, słychać gwar bawiących się tu pod czujnym okiem swoich mam maluchów.
Niebo przegląda się w lustrze stawu, czy do twarzy mu w białych obłoczkach. Jednak najbardziej malowniczą porą dla tego miejsca jest jesień, która swym dotykiem zmienia barwę liściom, tworząc niesamowitą scenerię. Drzewa przedstawiają nam jedyny w swoim rodzaju spektakl, którego bohaterowie jawią nam się w coraz to innej szacie, zachwycając feerią barw, odcieni i kształtów. Bardzo lubię park o zmierzchu, gdy mgła, niczym łagodnie opadająca kurtyna kończy przedstawienie, by rankiem znów mogło się ono rozpocząć od nowa.

Gdy nadchodzi zima, park otulony puchową kołderką zasypia. Stawy pokrywa lśniąca lodowa tafla. Za dnia delikatne promyki przeglądając się w bogato zdobionych koronkami szronu gałązkach, przekazują im trochę swego ciepła. Nocą wiatr na lodowych dzwoneczkach wygrywa tęskne melodie, a uśpione drzewa śnią o wiośnie. Lubię spacerować rozmyślając, obserwując mijających mnie ludzi i utrwalając piękno otaczającej przyrody. Może kiedyś, gdy miniesz niewiastę z aparatem w ręku to będę ja?

1 komentarz:

emilka pisze...

Uwielbiam paprocany. Uwielbiam to 'nasze' jezioro.. W sposób przepiękny opisałaś dokładnie to, co większość Tyszan ukochuje sobie.
Dlategowóż z czystym sumieniem mogę się podpisać pod tym wszystkim, poświadczając o uroku tego miejsca.
Pozdrawiam!