29 października 2007

Tychy - Jezioro Paprocańskie


W różnego rodzaju sondażach tyszanie podkreślają, że lubią swoje miasto, bo jest "zielone". Na jednego mieszkańca przypada tu
taj ok.10 m kw. powierzchni zieleni miejskiej. Bliskie sąsiedztwo lasów dawnej Puszczy Pszczyńskiej sprawia, że przyjemnie się tutaj mieszka i odpoczywa. Miejscem, które najczęściej jest odwiedzane, szczególnie latem, są okolice Jeziora Paprocańskiego. Ciekawa jestem, czy znacie pochodzenie tego akwenu. Jeśli nie, to posłuchajcie ...
W 1703 r. nieopodal wsi Paprocany nad brzegiem rzeki Gostynki powstała kuźnica żelaza.W 1775 r. zbudowano tu pierwszy wielki piec, którego napęd stanowiło wielkie koło, poruszane siłą wody. By zapewnić stały jej poziom utworzono sztuczne jezioro, regulowane przez Gostynkę. W tym też roku hucie nadano imię syna ówczesnego księcia pszczyńskiego Fryderyka Erdmann Anhalt-tchen, Ludwiga. Hutę zamknięto w 1878 r., ale jezioro pozostało. Jego powierzchnia wynosi 130 ha, średnia głębokość- około 190 cm. Rozciągające się wokół lasy jak i park usytuowany nad jego północnym brzegiem prawie przez cały rok goszczą spacerowiczów, rowerzystów, wędkarzy, a latem dodatkowo wioślarzy i żeglarzy. Paprocański park jest też miejscem spotkań miłośników bluesa (Festiwal im. Ryśka Riedla - ostatni weekend lipca) oraz szant (festiwal Port Pieśni Pracy - koniec sierpnia).
Na terenie ośrodka wypoczynkowego można skorzystać z kąpieli słonecznej lub wykąpać się pod czujnym okiem ratownika. Do dyspozycji jest także wypożyczalnia sprzętu sportowego i pływającego, przystań wodna, pole campingowe i obiekty gastronomiczne. Jeśli ktoś preferuje czynny wypoczynek, może udać się na jedno z boisk np. do gry w siatkówkę, koszykówkę, piłkę nożną, czy też na kort tenisowy. Wstęp na teren ośrodka jest bezpłatny (oprócz festiwalu bluesowego).

W pobliżu jeziora znajduje się tzw. czakram, czyli tzw. "miejsce mocy". Wypływające stąd promieniowanie ma korzystny wpływ na organizm człowieka, działając nań energetyzująco, leczniczo i relaksująco. Jego właściwości magnetyczne przyspieszają regenerację. One to skłoniły bioenergoterapeutę Tadeusza Ceglińskiego do wybudowania tutaj Centrum Rehabilitacyjno-Leczniczego "Piramida". Ta niespotykana w swoim kształcie budowla jest odwzorowaniem piramidy Cheopsa w Gizie, tylko pięciokrotnie pomniejszona. Ma siedem kondygnacji naziemnych i jedną podziemną. To tzw. Podziemie Ozyrysa, znajdujące się najbliżej leczniczego czakramu.
W "Piramidzie" pozytywna geoenergia łączy się z energią kształtu, co w parze ze wspaniałym mikroklimatem panującym w okolicy przynosi świetne efekty. Miejsce to często gości m.in. sportowców (kadra piłkarzy), artystów i ludzi z pierwszych stron gazet. Przyjeżdżają tu by odzyskać zdrowie, energię i radość życia.



Jezioro Paprocańskie otoczone jest pięknym lasem. Jeśli dopisuje kondycja, można je obejść lub objechać na rowerze dokoła. Niedaleko plaży znajduje się kolorowy plac zabaw, to ulubione miejsce zabaw maluchów pod czujnym okiem rodziców. Gdy pogoda dopisuje jest tu gwarno i tłoczno, zwłaszcza w okresie wakacyjnym.

Ja na moje spacery wybieram wczesne godziny przedpołudniowe lub porę wieczorową. Wtedy jest tu tak spokojnie. Rankiem las budzi się ze snu. Promienie słońca łagodnie ślizgają się po lśniącej tafli jeziora, nad którą unoszą się mewy. Powietrze jest rześkie. Ścieżki okalające jezioro prawie puste. Czasem tylko mija mnie spokojnym truchtem ktoś na porannej przebieżce. Zdarza się, że spotykam na swej ścieżce kogoś, kto jak ja lubi samotne poranne spacery. Wymieniamy przyjazne uśmiechy i każde rusza w swoją stronę. Lubię przysiąść na pustej ławeczce i obserwować kołyszące się na wodzie kaczki, łabędzie ...


Wieczory nad jeziorem są zgoła inne, ale niemniej "klimatyczne" jak ranki. Słońce powoli zbliża się do linii lasu. Jego oblicze bywa wtedy złote, w odcieniu miedzi, różu, czy też czerwieni. Właśnie takie podoba mi się najbardziej. Przypomina mi wtedy kogoś delikatnego, wrażliwego, może trochę nieśmiałego, kto rumieni się tak uroczo. Cenię ludzi, którzy jeszcze potrafią tak reagować. Ale wracając do zmierzchu nad jeziorem, pięknie kładą się o tej porze cienie. Są coraz dłuższe i dłuższe ..., a słońce powoli chowa się w listowie rozłożystych dębów i wysokich olch.


Siadam sobie w pobliżu przystani i spoglądam na kołyszące się lekko żaglówki. Ich odbicia w pomarszczonej przez wiatr wodzie lekko drżą. Lubię takie zachody słońca, gdy dzień powoli ustępuje miejsca nocy, a n
a niebie pojawiają się srebrne siostry Księżyca...
Wybacz ten ton, ale nie potrafię mówić o klimacie tego miejsca w sposób beznamiętny.

Równie piękne są okolice jeziora zimą, gdy biały puch pokrywa wszystko białą szatą, a tafla jeziora pokrywa się w zależności od temperatury cieńszą lub grubszą warstwą lodu. Pamiętam zimę 2005/2006. Była bardzo mroźna i śnieżna. Można było bezpiecznie spacerować sobie środkiem zamarzniętego jeziora. Początkowo miałam obawy, czy lód nie załamie się. Najtrudniejszy był jak zawsze pierwszy krok. Potem, nawet nie wiem kiedy znalazłam się z dala od brzegu. Wokoło unosiła się delikatna mgiełka, okrywając wszystko jakby zwiewnym welonem.


W oddali ledwo majaczyły sylwetki sunących po śniegu narciarzy. Gdybym nie wiedziała, że pode mną jest woda, pomyślałabym, że to rozległa łąka otoczona prawie ze wszystkich stron lasem. Takie sprawiała wrażenie. Dzieci bawiły się, rzucając śnieżkami. Udało im się wciągnąć w zabawę rodziców. Inne kreśliły na śniegu różne zabawne napisy i figury. Miałam przy sobie aparat, toteż utrwaliłam tę cudowną zimową scenerię, którą teraz mogę tu pokazać.
Myślę, że przybliżyłam nieco to urokliwe miejsce wypoczynku tyszan. W ciągu dwóch najbliższych lat władze miasta mają zamiar przeprowadzić kompleksową rewitalizację Paprocan, dzięki której będą miały one do zaoferowania jeszcze lepsze warunki umożliwiające różnego rodzaju formy wypoczynku.
Pozostaje mi więc zaprosić nad jezioro ...


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Poraz kolejny zaparlo mi dech w piersiach. Czytam kolejne opisy urokliwych tyskich miejsc, ale sposó w jaki je opisujesz nadaje im specjalny, romantyczny klimat. Bardzo lubie Twoje opisy z miejsc urokliwych . Moze Tychy beda tym miastem, które poznam dokladnie bez odwiedzania ... Choc moze kiedys ... ;-)

Inka pisze...

Dziękuję Ci za te miłe słowa Adamie.Chciałabym, byś kiedyś odwiedził Tychy i przekonał się, czy podobnie je postrzegasz jak ja. Zapraszam ...