Zamek w Niedzicy miałam okazję odwiedzać już kilkakrotnie, jednak za każdym razem zauważam coś nowego.
Przez prawie cały rok przybywają tutaj turyści i trudno znaleźć okazję, by w spokoju "poczuć" magię tego miejsca. O każdej porze roku, dnia, wygląda ono inaczej, ale zawsze urzekająco pięknie. Na drodze wiodącej do bramy zamkowej stoi znak, oznajmiający, iż od 21-ej do piania kogutów zamek przejmują w swoje władanie duchy, więc może lepiej o tej porze lepiej nie zakłócać ich spokoju.
Nie jest moim zamiarem opisywanie tutaj całej historii zamku. Chcę jedynie zwrócić Waszą uwagę na to, co moim zdaniem warte jest obejrzenia i podać kilka ciekawych faktów, dzięki którym może zajrzycie do Niedzicy, gdy nadarzy się ku temu okazja.
Nie jest moim zamiarem opisywanie tutaj całej historii zamku. Chcę jedynie zwrócić Waszą uwagę na to, co moim zdaniem warte jest obejrzenia i podać kilka ciekawych faktów, dzięki którym może zajrzycie do Niedzicy, gdy nadarzy się ku temu okazja.
Stojący na stromej skale wapiennej, prawie 80 metrów nad poziomem Dunajca i 566 m n.p.m. zamek góruje nad okolicą, przeglądając się w wodach zalewu, powstałego w wyniku budowy zapory, przez co stracił nieco na swojej wyniosłości. Naprzeciw, również jako "orle gniazdo" wznosiła się warownia Czorsztyn, po której pozostały do dziś tylko ruiny.
Badania archeologiczne wskazują, że początków istnienia zamku w Niedzicy należy szukać w XIIIw. Była to wtedy jedynie drewniana strażnica, której fundatorem był Kokosz Berzeviczy z Tyrolu, poddany króla węgierskiego. Przez kilka wieków przechodził burzliwe dzieje, zmieniając właścicieli, którzy w różnym stopniu mieli wpływ na jego rozbudowę, wygląd i przeznaczenie. Niegdyś była tu tylko wieża, budynki mieszkalne i kaplica, a dostępu doń bronił most zwodzony. Przechodząc z rąk do rąk, zamek przeżywał to rozkwit, to znów popadał w ruinę. Wielokrotnie oblegany, zdobywany, nieraz jednak zdołał się obronić najeźdźcom. W 1533r. opanował go rozbójnik Jerzy Witzthum. Stąd to jego bandy wyruszały na rabunek. Duże zmiany na zamku wprowadził Jerzy Horvath z Palocsy, który przejął go w 1589r. Dzięki niemu to warownia zyskała renesansowy charakter. W tym czasie powstał m.in. zamek średni.
Niestety pod koniec XVIIIw. Dunajec był w tak złym stanie, że nie nadawał się do zamieszkania. W poł. XIXw. wielki pożar strawił dolne skrzydła mieszkalne.
Po I wojnie światowej Niedzica znalazła się w granicach państwa polskiego. Zakończenie II wojny światowej było dla zamku następnym, ale i ostatnim ciosem. Wtedy to oddziały armii sowieckiej oraz okoliczna ludność dokonały w nim wielu zniszczeń i dewastacji. W 1945r. niedzicki zamek został znacjonalizowany, a w 1949 przekazany Ministerstwu Kultury i Sztuki. Po wykonaniu niezbędnych prac konserwatorskich udostępniono go zwiedzającym.
Zainteresowanych historią zamku zapraszam tutaj.
Po I wojnie światowej Niedzica znalazła się w granicach państwa polskiego. Zakończenie II wojny światowej było dla zamku następnym, ale i ostatnim ciosem. Wtedy to oddziały armii sowieckiej oraz okoliczna ludność dokonały w nim wielu zniszczeń i dewastacji. W 1945r. niedzicki zamek został znacjonalizowany, a w 1949 przekazany Ministerstwu Kultury i Sztuki. Po wykonaniu niezbędnych prac konserwatorskich udostępniono go zwiedzającym.
Zainteresowanych historią zamku zapraszam tutaj.
Dziś, przybywając na zamek, mamy okazję obejrzeć najstarszą jego część, czyli tzw. zamek górny oraz zamek średni, gdzie możemy zapoznać się z historią, budową architektoniczną i ówczesnym wyposażeniem tego miejsca. Zamek jest dosyć dobrze zachowany. Zarys jego murów pięknie prezentuje się z zapory na Dunajcu, skąd możemy ujrzeć panoramę dwóch zamków: Niedzicy i Czorsztyna oraz ich unoszące się na spokojnej toni Zalewu Czorsztyńskiego odbicia. Życie w dosyć spartańskich warunkach jak sądzę nie było łatwe. Światło i powietrze przenikały do wnętrza przez nieduże okna. Pomieszczenia ogrzewane były kominkami, więc nawet latem było tam chłodno i wilgotno.
Polecam widok z tarasów widokowych, z których możemy dostrzec także warownię Czorsztyn, pobliską zaporę, Zalew Czorsztyński, Pieniny, a przy sprzyjających warunkach pogodowych Tatry.
To właśnie pod górnym zamkiem znajdowało się więzienie, gdzie podobno przetrzymywano Janosika. Dziś można tam obejrzeć dyby i kilka narzędzi tortur. Tam też znajduje się kuta w skale 90-metrowej głębokości studnia, z którą to wiąże się legenda o księżniczce Brunhildzie. Opisał ją A. Bahdaj, a następnie została pokazana w serialu "Wakacje z duchami", który częściowo powstał właśnie tu, na zamku w Niedzicy. Czy pamiętacie tę Białą Damę, ukazującą sie na wieży i charakterystyczny głos, proszący: "Przebacz mi Brunhildo...". Tak książę Bogusław prosił swą małżonkę o wybaczenie, gdy ta odepchnięta podczas jednej z małżeńskich kłótni, wyleciała przez okno wieży, wpadając prosto w czeluść studni. Małżonek długo musiał czekać na darowanie winy. Gdy to się stało, za karę stracił swoją bujną czuprynę. Od tej pory mówi się, że kto nad studnią wymówi imię swej ukochanej, a nie był jej wierny, spotka go los księcia Bogusława.
Z zamkiem związanych jest kilka legend. Następna z nich opowiada o przepowiedni, którą usłyszał młody Jan Horvath od Cyganki w XVIw. Przepowiednia nie była pomyślna, dotyczyła losów jego rodu. Sprawdziła się po kilku wiekach. Można o tym poczytać tutaj.
To właśnie pod górnym zamkiem znajdowało się więzienie, gdzie podobno przetrzymywano Janosika. Dziś można tam obejrzeć dyby i kilka narzędzi tortur. Tam też znajduje się kuta w skale 90-metrowej głębokości studnia, z którą to wiąże się legenda o księżniczce Brunhildzie. Opisał ją A. Bahdaj, a następnie została pokazana w serialu "Wakacje z duchami", który częściowo powstał właśnie tu, na zamku w Niedzicy. Czy pamiętacie tę Białą Damę, ukazującą sie na wieży i charakterystyczny głos, proszący: "Przebacz mi Brunhildo...". Tak książę Bogusław prosił swą małżonkę o wybaczenie, gdy ta odepchnięta podczas jednej z małżeńskich kłótni, wyleciała przez okno wieży, wpadając prosto w czeluść studni. Małżonek długo musiał czekać na darowanie winy. Gdy to się stało, za karę stracił swoją bujną czuprynę. Od tej pory mówi się, że kto nad studnią wymówi imię swej ukochanej, a nie był jej wierny, spotka go los księcia Bogusława.
Z zamkiem związanych jest kilka legend. Następna z nich opowiada o przepowiedni, którą usłyszał młody Jan Horvath od Cyganki w XVIw. Przepowiednia nie była pomyślna, dotyczyła losów jego rodu. Sprawdziła się po kilku wiekach. Można o tym poczytać tutaj.
Tupac Amaru II
Niedzicki zamek do dziś skrywa jedną z najbardziej fascynujących tajemnic, jeśli chodzi o zamki polskie. Przez kilka wieków zamek należał do węgierskiego rodu Berzevicsych. Jeden z nich, Sebastian Benesz de Berzeviczy (XVIIIw.), podróżując po świecie trafił do Peru. Tam poślubił dziewczynę wywodzącą się z inkaskiej arystokracji. Gdy urodziła im się córka, nadali jej imię: Umina. Ta z kolei została żoną bratanka przywódcy największego powstania Indian przeciw Hiszpanom, Tupaca Amaru. Gdy powstanie upadło, całej rodzinie groziło wielkie niebezpieczeństwo. Hiszpanie krwawo rozprawiali się przede wszystkim z przedstawicielami inkaskiej szlachty. Tupac Amaru zginął. Tym sposobem mąż Uminy został następcą tronu Inków. Sebastian z córką i jej mężem uciekł z Peru do Włoch. Tam urodził się mu wnuk, Antonio, któremu nadano przydomek Inka. Świadczyło to o tym, że uważany był za ostatniego potomka dynastii. Niestety mąż Uminy w tajemniczych okolicznościach został zasztyletowany i rodzina znów musiała uciekać. Tym razem do zamku Dunajec, do Niedzicy. Jak się okazało, tutaj też nie byli bezpieczni. W 1797r. na dziedzińcu zostaje zamordowana Umina. Sebastian, chcąc ratować swego wnuka, oddał go w adopcję swym krewnym Wacławowi i Annie Beneszom z Moraw. Jednocześnie na zamku zostają sporządzone stosowne dokumenty, poświadczające adopcję oraz testament małego Antonia, już wtedy Benesza. Całość została spisana 21 czerwca 1797r. w języku łacińskim. To dzień największego święta Inków - Święta Słońca. Z treścią dokumentu można zapoznać się na stronie http://wigwam02.republika.pl/Wigwam09/pliki/niedzica.htm
Naprawdę warto go przeczytać, bo na jego podstawie dowiadujemy się do czego zobowiązał się nowy opiekun Antonia. Zapoznając się z dalszymi jego losami dowiadujemy się, w jaki sposób wypełniał swoje zobowiązania.
Pełnoletni już syn Uminy dowiedział się o swoim pochodzeniu, jednak nie wywołało to u niego szczególnego zainteresowania. Dwukrotnie żonaty, w tym raz z Polką, Barbarą Rubinowską, Anton Benesz umiera 20 marca 1877r.
Umierając, wszelkie pozostałe dokumenty rodzinne przekazał swemu najstraszemu synowi, Ernestowi zabraniając mu wszelkich kroków, zmierzających do wyjaśnienia tajemnicy. Ten słowa nie dotrzymał, jednakże nic nie wskórał. Dopiero jego wnuk, Andrzej Benesz, zajął się zawiłościami dotyczącymi swego rodowodu. W kościele św. Krzyża w Krakowie odnalazł Akt Adopcji. Wtedy to zaczął poszukiwania informacji o swoim dziedzictwie. Udał się do Niedzicy, gdzie w 1946r. dokonał niezwykłego znaleziska, co dokładnie zostało udokumentowane. Pod progiem bramy górnego zamku znalazł ołowianą rurę, a w niej trzy skórzane rzemienie z licznymi supełkami (zw. kipu - pismo węzełkowe Inków), zakończone złotymi blaszkami, na których wyryto napisy w języku łacińskim: Titicaca, Vigo i Dunajecz. Istnieje domniemanie, że skarb Inków został podzielony na trzy części i wywieziony z Peru w trzy różne miejsca. Być może jedna z nich nadal spoczywa w Niedzicy?
Do dziś nie znaleziono także srebrnej trumny księżniczki Uminy, która podobno została pochowana pod basztą kapliczną. Następna legenda mówi, że kiedyś furman zw. Białym Jakubem spotkał ducha Uminy, która ukazała mu komnatę pełną skarbów. Prowadzący tu swoje badania radiesteci uważają, że na znacznej głębokości, pod zamkiem znajduje się loch, do którego archeologom jeszcze nie udało się dotrzeć.
Niestety Andrzej Benesz nie zdążył wyjaśnić nic więcej, gdyż zginął w wypadku samochodowym w dziwnych okolicznościach. Nie jest jedyną osobą związaną ze "skarbem", która poniosła śmierć, której nie można jednoznacznie wyjaśnić. Przykładem niech będą żołnierze Wojsk Ochrony Pogranicza, świadkowie odnalezienia kipu oraz kustosz niedzickiego zamku. Mówi się nawet o klątwie kapłanów ciążącej nad wszystkimi, którzy dążą do zgłębienia tajemnicy Testamentu Inków. Wielu zlekceważyło ostrzeżenia i ponieśli tego konsekwencje.
Mimo wszystko tajemniczy skarb nadal budzi sporo emocji, dlatego przybywając na zamek, może warto dokładniej przyglądać się stopniom, fragmentom murów, czy też wsłuchiwać się w szmery dobiegające z najciemniejszych zakamarków zamczyska, bo a nuż księżniczka Umina zechce wyjawić nam swą tajemnicę?
Naprawdę warto go przeczytać, bo na jego podstawie dowiadujemy się do czego zobowiązał się nowy opiekun Antonia. Zapoznając się z dalszymi jego losami dowiadujemy się, w jaki sposób wypełniał swoje zobowiązania.
Pełnoletni już syn Uminy dowiedział się o swoim pochodzeniu, jednak nie wywołało to u niego szczególnego zainteresowania. Dwukrotnie żonaty, w tym raz z Polką, Barbarą Rubinowską, Anton Benesz umiera 20 marca 1877r.
Umierając, wszelkie pozostałe dokumenty rodzinne przekazał swemu najstraszemu synowi, Ernestowi zabraniając mu wszelkich kroków, zmierzających do wyjaśnienia tajemnicy. Ten słowa nie dotrzymał, jednakże nic nie wskórał. Dopiero jego wnuk, Andrzej Benesz, zajął się zawiłościami dotyczącymi swego rodowodu. W kościele św. Krzyża w Krakowie odnalazł Akt Adopcji. Wtedy to zaczął poszukiwania informacji o swoim dziedzictwie. Udał się do Niedzicy, gdzie w 1946r. dokonał niezwykłego znaleziska, co dokładnie zostało udokumentowane. Pod progiem bramy górnego zamku znalazł ołowianą rurę, a w niej trzy skórzane rzemienie z licznymi supełkami (zw. kipu - pismo węzełkowe Inków), zakończone złotymi blaszkami, na których wyryto napisy w języku łacińskim: Titicaca, Vigo i Dunajecz. Istnieje domniemanie, że skarb Inków został podzielony na trzy części i wywieziony z Peru w trzy różne miejsca. Być może jedna z nich nadal spoczywa w Niedzicy?
Do dziś nie znaleziono także srebrnej trumny księżniczki Uminy, która podobno została pochowana pod basztą kapliczną. Następna legenda mówi, że kiedyś furman zw. Białym Jakubem spotkał ducha Uminy, która ukazała mu komnatę pełną skarbów. Prowadzący tu swoje badania radiesteci uważają, że na znacznej głębokości, pod zamkiem znajduje się loch, do którego archeologom jeszcze nie udało się dotrzeć.
Niestety Andrzej Benesz nie zdążył wyjaśnić nic więcej, gdyż zginął w wypadku samochodowym w dziwnych okolicznościach. Nie jest jedyną osobą związaną ze "skarbem", która poniosła śmierć, której nie można jednoznacznie wyjaśnić. Przykładem niech będą żołnierze Wojsk Ochrony Pogranicza, świadkowie odnalezienia kipu oraz kustosz niedzickiego zamku. Mówi się nawet o klątwie kapłanów ciążącej nad wszystkimi, którzy dążą do zgłębienia tajemnicy Testamentu Inków. Wielu zlekceważyło ostrzeżenia i ponieśli tego konsekwencje.
Mimo wszystko tajemniczy skarb nadal budzi sporo emocji, dlatego przybywając na zamek, może warto dokładniej przyglądać się stopniom, fragmentom murów, czy też wsłuchiwać się w szmery dobiegające z najciemniejszych zakamarków zamczyska, bo a nuż księżniczka Umina zechce wyjawić nam swą tajemnicę?
Więcej szczegółów na poruszany tutaj temat można znaleźć na stronie: http://wigwam02.republika.pl/Wigwam09/pliki/niedzica.htm
Ryciny pochodzą ze strony: http://zamki.res.pl/niedzica.htm
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz